Do pokoju wpadła wysoka, silna postać. Po masywnej posturze
wywnioskowałam, że to mężczyzna, choć w tym momencie nie zdziwiłabym się gdyby
na strychu pojawił się sam diabeł. Nie obejmowało go światło padające z
niewielkiego okienka dlatego trudno było rozpoznać rysy twarzy. Rozejrzał się
niespokojnie po pomieszczeniu, a ja z przerażeniem wstrzymałam oddech. Byłam
przekonana, że jeśli mnie zauważy, będzie już po wszystkim. Dygocząc na całym
ciele, mocniej oplotłam ramionami zdrętwiałe nogi i przycisnęłam do nich głowę.