Między rozłożystymi świerkami wiał chłodny, październikowy
wiatr, a księżyc rzucał jasne światło na słabo wydeptaną, krętą ścieżkę. Przedzierając
się przez gęste połacie zachodnich lasów okalających Darkvill miałem w głowie
tylko jedną myśl.
Zdążyć na czas.