To przebudzenie zdecydowanie nie należało do przyjemnych. Gdy
otworzyłam oczy zobaczyłam przed sobą butelkę wody, która leżała przewrócona na
szklanej ławie obok nieruszonego, waniliowego musu. Za oknem, słońce powoli
budziło się do życia, malując skomplikowane wzory na jasnym suficie. Skulona na
kanapie, do pozycji embrionalnej, wpatrywałam się pustym wzrokiem w kant
ozdobnego stołu. To było straszne, ale musiałam przyznać, że wygodniej leżało
mi się wczoraj, na tym dupku Sandersie, nawet biorąc pod uwagę fakt, że w
samochodzie było odrobinę mniej miejsca niż w naszym stumetrowym salonie.
środa, 27 stycznia 2016
czwartek, 14 stycznia 2016
Rozdział 3
Wielu zapewne myśli, że umieranie jest bolesne. Ja też
zawsze wyobrażałam sobie ten proces, jako pasmo strachu przed nieznanym, udręki
i cierpienia. Przecież nikt tak naprawdę, nie określił, ile trwa umieranie. Czy
wystarczy sekunda, byśmy zamknęli oczy i już jest po wszystkim? Czy może
wewnątrz takiej osoby toczy się walka, zupełnie niewidoczna dla gapiów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)